Obraz namalowany nie ludzką ręką
Trzydzieści dziewięć lat po odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba i 10 lat po ostatecznym pokonaniu Azteków przez
wojska Hernana Corteza, miało miejsce niezwykłe, przełomowe wydarzenie dla całej Ameryki Łacińskiej. Było to w bardzo
trudnym okresie pierwszej ewangelizacji na tych terenach.
Aztekowie oddawali cześć Słońcu i różnym bogom, wierząc, że trzeba ich karmić krwią i sercem ludzkich ofiar. Składając
ofiary z ludzi Indianie równocześnie praktykowali kanibalizm. W ten sposób Aztekowie dokonywali gigantycznych, rytualnych
zbrodni. I tak na przykład w 1487 roku w stolicy Azteków, na nowej wielkiej piramidzie, zamordowano kilkadziesiąt tysięcy
jeńców wojennych, których później jedzono podczas rytualnej uczty. Z indiańskich kronik dowiadujemy się, że pod koniec
1400 r. po otwarciu nowej świątyni złożono w ofierze przeszło 20 tys. ludzi. Do dnia dzisiejszego zachowały się rysunki
przedstawiające makabryczne sceny rytualnych mordów.
Pierwsze nawrócenia Azteków nastąpiły około 1524 r. Do czasu objawienia się Matki Bożej w 1531 roku, ochrzczeni
Aztekowie stanowili bardzo małą i nie liczącą się grupę.
Wczesnym rankiem 9 grudnia 1531 r. pięćdziesięcioletni wieśniak, Indianin Juan Diego, idąc do kościoła, zobaczył na szczycie
wzgórza Tepeyac, obok ruin pogańskiej świątyni, przepiękną kobiecą postać. Była to mniej więcej czternastoletnia
dziewczyna, o cudownie pięknej meksykańskiej urodzie, ubrana we wspaniały, świecący strój: w różową tunikę i błękitny
płaszcz, opasana czarną wstęgą, co dla Azteków oznaczało, że była brzemienna. Powiedziała do Juana Diego: "Drogi synku,
kocham cię. Jestem Maryja, zawsze Dziewica, Matka Prawdziwego Boga, który daje i zachowuje życie. On jest Stwórcą
wszechrzeczy, jest wszechobecny. Jest Panem nieba i ziemi. Chcę mieć świątynię w miejscu, w którym okażę współczucie
twemu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą mnie o pomoc w swojej pracy i w swoich smutkach. Tutaj zobaczę
ich łzy. Ale uspokoję ich i pocieszę. Idź teraz i powiedz biskupowi o wszystkim, co tu widziałeś i słyszałeś".
Biskup Meksyku Juan de Zumarraga początkowo bardzo sceptycznie potraktował relacje Juana Diego o objawieniach Matki
Bożej. Poddał go wielokrotnym przesłuchaniom, próbując znaleźć sprzeczności, w tym co opowiadał. W końcu biskup
zaproponował, aby Juan Diego poprosił Maryję o jakiś znak, który by udowodnił, że to naprawdę jest Ona. W czasie
kolejnego spotkania z Juanem Diego, Maryja kazała mu wejść na szczyt wzgórza. Kiedy tam wszedł, zobaczył coś
niewiarygodnego. Pomimo zimowej pory i mrozu rosły tam przepiękne kastylijskie róże. Maryja kazała mu nazbierać całe
naręcze tych kwiatów i schować je do tilmy (był to rodzaj indiańskiego płaszcza, opuszczony z przodu jak peleryna, a z tyłu
podwiązany na kształt worka). Juan z pośpiechem napełnił swoją tilmę egzotycznymi różami. Maryja sama starannie
poukładała zebrane róże i powiedziała: "Widzisz, synku, to jest znak, który wysyłam biskupowi. Powiedz mu, że teraz, kiedy
już go otrzymał, powinien wybudować w tym miejscu świątynię, tak jak tego pragnę... Pamiętaj, synku, że jesteś moim
zaufanym posłańcem. Tym razem biskup uwierzy we wszystko, co mu powiesz".
Juan bez wahania, z pośpiechem udał się do biskupa i w jego obecności rozwiązał rogi swojego zgrzebnego płaszcza. Kwiaty
wysypały się na podłogę. Wtedy biskup i wszyscy obecni uklękli u stóp Juana Diego w modlitewnym zachwycie, ponieważ
zobaczyli na rozwiniętym płaszczu przepiękny wizerunek Maryi. Po jakimś czasie biskup wstał z klęczek, delikatnie rozwiązał
węzły płaszcza, aby go z wielką czcią zdjąć z zakłopotanego Indianina i zanieść do swej prywatnej kaplicy. W kilka dni później
ten zgrzebny płaszcz, na którym w cudowny sposób został odbity wizerunek Matki Bożej, został wniesiony w uroczystej
procesji do katedry. Wszyscy mieszkańcy miasta zebrali się, żeby zobaczyć cudowny obraz i modlić się do Matki Bożej. Od
tamtej pory klękają przed nim miliony ludzi w postawie pokornej wiary i miłości
Maryja prosiła, aby nazwać Jej wizerunek "święta Maryja z Guadalupe". W fonetycznym brzmieniu, słowo to w języku
Azteków oznaczało "Zdeptany Kamienny Wąż". Indianie zrozumieli, że Matka Boża pokonała straszliwego boga, czczonego
przez nich w postaci upierzonego węża, któremu składano w ofierze duże ilości ludzi. Doskonale odczytali wymowę wizerunku
Matki Bożej. Pokorna młoda Niewiasta przynosi w swoim łonie Boga, który stał się człowiekiem, Zbawicielem całego świata.
Nie trzeba już przelewać krwi dla bogów, składać im ludzi w ofierze. Nie ma zwycięzców ani zwyciężonych. Ona jest Matką
dla ludzi wszystkich ras i języków, a my wszyscy jesteśmy jej ukochanymi dziećmi. Gdy rozeszła się wieść wśród Indian o tym
objawieniu, o cudownym obrazie i o obietnicy matczynej miłości, współczuciu i pomocy, o tym, że Matka Boża zdeptała głowę
węża, Aztekowie masowo zaczęli przyjmować chrześcijaństwo odwracając się dobrowolnie od kultów pogańskich. Dopiero
objawienia na wzgórzu Tepeyac dały początek masowym nawróceniom Indian na chrześcijaństwo Zakonnik Toribio de
Benavente pisze, że w ciągu zaledwie pięciu dni, czternaście i pół tysiąca osób przybyło do jego misji i zostało ochrzczonych.
W latach od 1532 do 1538, aż osiem milionów Indian przyjęło chrzest. W ciągu zaledwie kilku lat po objawieniach Matki
Bożej dokonała się chrystianizacja całego Meksyku. Dało to początek ewangelizacji całej Ameryki Łacińskiej. Jest to zjawisko
niezwykłe dlatego, że cały naród nawrócił się w sposób zupełnie spontaniczny, a nie pod groźbą przemocy czy dzięki
działalności misjonarzy. Historycy i socjolodzy są zgodni w opiniach, że jest to fakt niewytłumaczalny z socjologicznego punktu
widzenia. Miliony Indian spontanicznie i całkowicie dobrowolnie pragnęło przyjąć chrzest, była więc nagląca potrzeba, ażeby
misjonarze masowo przyjeżdżali do Meksyku.
Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe jest największym i najczęściej odwiedzanym miejscem kultu w Ameryce Łacińskiej. Od
samego początku jego istnienia dokonują się tu nieustannie cudowne nawrócenia i uzdrowienia. Współczesne badania
naukowe potwierdziły powszechne przekonanie wiernych, że święty Wizerunek Matki Bożej z Guadalupe nie jest dziełem
człowieka.
Wielokrotne i szczegółowe naukowe badania obrazu Matki Bożej z Guadalupe wprowadzają w zdumienie świat nauki. Wśród
wielu, światowej sławy naukowców obraz ten badał także laureat nagrody Nobla w dziedzinie chemii prof. Richard Kuhn z
Heidelbergu.
Najbardziej zdumiewającym wynikiem naukowych badań jest stwierdzenie faktu, że na obrazie postaci Matki Bożej nie ma
żadnych śladów znanych barwników syntetycznych, oraz żadnych pigmentów pochodzenia organicznego, mineralnego lub
roślinnego Na płótnie nie ma również żadnych śladów wstępnego malowania oraz innych środków używanych przez malarzy.
Naukowcy stwierdzili z całą pewnością, że na płótnie nie ma śladów pędzla. Oczy Matki Bożej posiadają nadzwyczajną
głębię. Wyglądają jak oczy żywej osoby. Wielokrotne, specjalistyczne badania, pozwoliły na odkrycie w oczach Matki Bożej
tak zwanego zjawiska refleksu, które występuje tylko u żywych ludzi i którego nie można odtworzyć przy pomocy
najdoskonalszej nawet techniki malarskiej.
Za pomocą techniki digitalowej dokonano powiększeń oczu Matki Bożej aż do 2500 razy (w milimetrze kwadratowym 25
tysięcy punktów świetlnych) i odkryto w nich niezwykle precyzyjne, mikroskopijne odbicie postaci 12 osób, z takimi
szczegółami jak łzy wzruszenia na twarzy, kolczyki, sznurowadła sandałów siedzącego na ziemi Indianina, profil starszego,
łysego człowieka z białą brodą i dużymi brwiami, profil Indianina z orlim nosem, z brodą i wąsami przylegającymi do policzków
itd.
Właśnie ta niesamowita precyzja i doskonałość obrazu nawet w mikroskopijnych szczegółach, wykluczają możliwość
namalowania go przez człowieka. Wszystkie naukowe badania potwierdzają, że na całym świecie, w żadnej fotografii i w
żadnym obrazie nie udało się zaobserwować podobnego zjawiska. Naukowcy twierdzą, że w oczach Maryi został utrwalony
moment, w którym Indianin Juan Diego pokazuje biskupowi Zumarradze płaszcz z Jej wizerunkiem.
Długoletnie badania wybitnych specjalistów Ernesto Sodi Pallares i Roberto Palacios doprowadziły w 1976 r. do identyfikacji
płótna użytego do wykonania płaszcza Indianina Juan Diego, na którym znajduje się obraz Matki Bożej. Płótno to zostało
utkane z włókien kaktusa, które są bardzo nietrwałe. Jest to materiał ulegający szybkiemu zniszczeniu. Współcześni naukowcy
twierdzą, że tego rodzaju tkanina ulega zniszczeniu po kilkudziesięciu latach. Fakt, że przetrwała przeszło 460 lat jest
zadziwiający i niewytłumaczalny z naukowego punktu widzenia. Naukowcy stwierdzili również, że z niewyjaśnionych przyczyn,
materiał, na którym widnieje obraz Matki Bożej, nie przyjmuje kurzu i odpycha insekty. Ponadto nie dałoby się namalować
żadnego obrazu na tego rodzaju tkaninie, której sploty są tak rzadkie. Sposób i technika powstania obrazu Matki Bożej
pozostaje więc dla współczesnej nauki niewyjaśnioną zagadką.
Te tajemnicze fakty, o których mówią nam badania naukowe, są znakiem wzywającym wszystkich ludzi do nawrócenia, do
otwarcia się przez wiarę na miłość Zbawiciela i podjęcie trudu życia wiarą na co dzień.
Pielgrzymi współcześni widzą cudowny obraz dokładnie takim samym, jakim po raz pierwszy zobaczyli go biskup Zumarraga i
jego domownicy na płaszczu Indianina Juana Diego. Od tamtego czasu przez 467 lat, przed tym obrazem modliło się i doznało
różnorakich łask dziesiątki milionów ludzi. Dla wszystkich mieszkańców obu Ameryk obraz Matki Bożej z Guadalupe oznacza,
że są dla siebie braćmi i siostrami, bo mają jednego, kochającego Boga, który jest ich Ojcem. Patrząc na cudowny obraz
Matki Bożej z Guadelupe widzimy Matkę Zbawiciela całego rodzaju ludzkiego Jezusa Chrystusa, i Matkę wszystkich ludzi,
która się troszczy o wieczne zbawienie swoich dzieci. To właśnie Ona prowadzi każdego z nas drogami wiary do źródeł życia i
miłości, do swojego Syna Jezusa Chrystusa i dlatego daje nadzwyczajne znaki, abyśmy uwierzyli, że nasze szczęście
prawdziwe możemy znaleźć tylko w Bogu.